



Ten weekend był ucztą nie tylko dla duszy i ciała, ale także dla zmysłów, a przede wszystkim wzroku. Zostałam nakarmiona na wszystkie możliwe sposoby – do syta, do głębi, do granic doznań. Pan P zadbał o każdy szczegół, a ja chłonęłam to, czym mnie obdarowywał – smak, dotyk, szept, spojrzenie.
Dziś uchylę wam rąbka tej rozkoszy. Dziś podzielę się namiastką tego, czym się nasyciłam.